Niebezpieczna olimpiada – nie zajadaj przed telewizorem

Olimpiada to Sport przez duże „S”. A przynajmniej tak powinno być! Oczekujemy od zawodników rzetelnego przygotowania, uczciwości, zachowania z kulturą i klasą, wielkiego widowiska. Nasze oczekiwania potęguje niesamowita oprawa tej wspaniałej imprezy sportowej oraz zainteresowanie, jakim cieszy się na całym świecie.

Podczas olimpiady prawie wszyscy stajemy się patriotami i bez względu na światopogląd, przekonania polityczne i preferencje partyjne (które tak dramatycznie dzielą społeczeństwo) wspólnie kibicujemy naszym zawodnikom. Nawet ci, którzy na co dzień nie interesują się sportem, zasiadają przed telewizorami i cieszą się z sukcesów polskich sportowców.

Emocje, emocje, emocje!

Dzień zaczynamy od przejrzenia gazety lub ulubionego portalu internetowego, gdzie oglądamy zdjęcia z Soczi (niektóre bardzo ciekawe i zaskakujące), sprawdzamy wyniki, czytamy prognozy i komentarze. W wolnej chwili rozsiadamy się na kanapie, by obejrzeć zmagania w naszej ulubionej dyscyplinie. Zwykle robimy to już po pracy, często w trakcie oglądania jemy obiad czy kolację, a także całe mnóstwo innych przekąsek.

 

Nie zjedz olimpiady i nie pozwól by ona zjadła ciebie!

Taki niewinny żart – jest w nim jednak ukryta głębsza myśl.

Wyobraźmy sobie, że siedzimy przy stole w bardzo dobrym, znanym nam towarzystwie, świetnie się bawimy, jesteśmy pochłonięci rozmową. Na stole doskonałe potrawy, gospodarze zachęcają do jedzenia, sąsiad z prawej na zmianę z sąsiadem z lewej podtykają półmiski. Zajęci rozmową nakładamy i jemy. Nie czujemy, kiedy przestajemy być głodni. Nasza uwaga jest skupiona na czymś innym. W efekcie wstajemy od stołu z nieprzyjemnym uczuciem przejedzenia i pękającego brzucha. Powstaje pytanie: „Po co mi to było? Jak to się stało?.

Inny przykład – idziemy do kina – kupujemy wiaderko popcornu i duży kubek coli lub innego napoju gazowanego. Po półtorej godziny wychodzimy z sali kinowej z pustym wiaderkiem i równie pustym kubkiem. Co się stało z ich zawartością? Prawie nie zauważyliśmy, w jaki sposób znalazła się w naszym żołądku. Mózg był tak zajęty tym, co działo się na ekranie, i głośnym dźwiękiem wokół, że nie zarejestrował tego, co trafiało do ust, a przynajmniej nie potrafił na to zareagować. Znowu pojawia się pytanie:Po co mi to było? Jak to się stało?”.

Wielu z nas pracuje na komputerze. Obecnie ten sprzęt jest nam tak potrzebny do życia, jak kiedyś długopis. Wszyscy wiemy, że jeśli na komputerze otworzymy jednocześnie kilka dużych dokumentów, np. ze zdjęciami, parę stron internetowych, a jeszcze do tego będziemy chcieli wyświetlić film, urządzenie najpewniej się zawiesi. Zbuntuje się i odmówi dalszej pracy. Pozostanie nam tylko restart!

 

Mózg jak komputer

Dlaczego podaję takie przykłady? Co to ma wspólnego z zimową olimpiadą?

Nasz mózg działa jak komputer doskonały – ale gdy otworzymy zbyt wiele dokumentów naraz, czyli dostarczymy mu zbyt dużo silnych emocji, przestaje kontrolować takie czynniki, jak liczba przekąsek trafiających do naszych ust, ilość wypijanego piwa czy słodkich napojów, zjedzonych golonek czy kotletów schabowych.

Mecz piłkarski czy olimpiada są właśnie taką sytuacją, kiedy odczuwamy silne emocje – kibicujemy z całych sił, naszym brakuje kilku sekund, paru metrów i nie wiemy, czy zdążą to nadrobić. My, biedni kibice, bardzo to przeżywamy.

Emocje, emocje, emocje!

Nasz mózg bombardowany pozytywnymi i negatywnymi emocjami przestaje liczyć pochłonięte paczki chipsów i wypite butelki niezdrowych napojów – przecież były takie smaczne! Problem w tym, że szkodzimy sami sobie – to do naszego żołądka trafi zdecydowanie za dużo jedzenia i alkoholu, co boleśnie odczuje wątroba… a następnego dnia rano także głowa.

W czasie olimpiady sportowcy schudną, a my możemy zyskać kilka niechcianych kilogramów i centymetrów w obwodzie, a do tego czuć się fatalnie także przez kilka kolejnych dni, dopóki organizm nie zdoła się oczyścić po naszym nieświadomym obżarstwie. A z tego, co wiem, spożywczy maraton nie jest jedną z konkurencji olimpijskich…

Rozwiązanie

Jak więc racjonalnie przeżyć olimpiadę i cieszyć się zdrowiem po tej ważnej i długiej imprezie sportowej?

Trzeba tylko chcieć i zachować odrobinę zdrowego rozsądku. Jeśli sobie zaszkodzisz, to sam i na własne życzenie. Nikt nie wkłada ci do ust niczego na siłę, robisz to sam. Licz się więc z tym, że także to ty będziesz musiał to odchorować, a później także ciężko pracować, by zrzucić zbędne kilogramy, które powstały tak błyskawicznie i niemal niezauważalnie.

Moja propozycja:

– Przygotuj się do obejrzenia zawodów w telewizji, świadomie zrób zakupy – jeśli już musisz, kup jedną najmniejszą paczkę chipsów, jedno piwo na osobę. Jeśli nie będziesz miał takich produktów w domu pod ręką, nie zjesz ich, nie wypijesz, nie będą cię kusiły.

– Unikaj cukru i słodyczy (w ostateczności świadomie przygotuj sobie małą porcyjkę słodkich przekąsek).

– Przygotuj obrane surowe warzywa do pochrupania: marchewkę pokrojoną w słupki (wiem, że nie jesteś królikiem, ale to naprawdę nie jest takie złe!), seler naciowy, paprykę, cykorię, ogórki i inne, które lubisz. Możesz zrobić gotową sałatkę z oliwą z oliwek.

– Zdrową przekąską są np. orzechy, szczególnie włoskie. Zwykle musisz je najpierw rozłupać. To świetnie! Zajmie ci to więcej czasu, dzięki czemu mniej zjesz. Kilka (nie cała miska!) orzechów włoskich to samo zdrowie.

– Unikaj napojów słodzonych, pij wodę (nigdy prosto z lodówki), herbatę.

– Nie jedz późnej kolacji.

– Uprzedź współtowarzyszy, że od dziś postępujesz rozsądnie i dbasz o siebie.

Życzę wytrwałości!

A teraz pozostaje nam oczekiwanie na sukcesy naszej reprezentacji i wiara, że wiele razy będziemy mieć powody do dumy i usłyszymy Mazurek Dąbrowskiego, co zawsze ogromnie mnie wzrusza!

Nie ma dwóch takich samych osób, dlatego nie może być dwóch takich samych diet. U nas każda dieta jest inna, dopasowana do Twoich potrzeb, preferencji oraz wykluczeń. Odchudzamy po ludzku. Dostaniesz dietę i opiekę ekspertów.

Sprawdź >